Wczoraj miałam dobry humor. Poczytałam trochę fajnych słów, bardzo adekwatnych do mojej sytuacji, wróciłam też do "Przebudzenia" A. de Mello, choć w dalszym ciągu czytam to troszkę z niesmakiem, bo nadal jeszcze 'śpię'. Ale wszystko w swoim czasie, powolutku. Tak, piątek był dniem radosnym... Po ponad 2 miesiącach znalazłam w telefonie kontakt Krzyśka, przypisane zdjęcie i opis "Mój kochany :*:*:*". Po rozstaniu nawet nie ruszyłam książki telefonicznej, by zmienić te dane. Wprawdzie smsy już dawno wywaliłam, ale numer na wszelki wypadek zachowałam. Teraz nadszedł właściwy czas. Bez mrugnięcia okiem usunęłam go z iPhone'a. Wieczorem pojechałam do Centrum Handlowego. W drodze powrotnej dzwoni telefon, wyświetla się numer 880.... Pomyślałam, że to Longer, więc szybko odebrałam:
- Tak słucham ? - zapytałam z uśmiechem w głosie.
- Cześć... Mam pytanie, ale odpowiedz szczerze - usłyszałam przybity głos w słuchawce.
- Nie mogę teraz rozmawiać, zadzwoń za pół godziny - powiedziałam chłodno, bez zastanowienia naciskając "Koniec".
Tak... Lawina myśli. Strach i nadzieja. Obawa co chciał wiedzieć, czy o coś mnie nie posądza. A może chce spytać, czy dalej coś do niego czuję. Co bym odpowiedziała? Ani "tak", ani "nie", tylko "nie wiem"... Cieszyłam się, że w końcu to ja postawiłam warunki. Zawsze pierwsza zabiegałam o kontakt po rozstaniu, ja pisałam. Teraz czułam obojętność... Jaki ten los przewrotny - ledwo wywaliłam go z kontaktów, a on zadzwonił. Mogłam żałować, że byłam dla niego zbyt surowa w tej krótkiej rozmowie, że go zniechęciłam, że może zniszczyłam jakąś szansę. Ale nie. Dlaczego mam obchodzić się z nim jak z jajkiem?
On już nie oddzwonił, a dziś rano uzupełnił swoje dane na nk.
O sobie: Lubię wędkować, uczyć się nowych rzeczy i pokonywać coraz to trudniejsze bariery w życiu.
Czym się aktualnie zajmuję: praca i miłość do uparciuszka :P;)
Aktualnie. Dziś praca jest, jutro jej nie ma. Z miłością podobnie. I niech mnie gęś kopnie, jeśli pisząc o barierach nie miał na myśli mnie - stojącej na drodze do jego szczęścia.
Ona od paru dni natomiast ma takie opisy:
O sobie: Uparciuch:P to na pewno:)
Czym się aktualnie zajmuję:
studia krk:)
praca..
i jest ktoś jeszcze..:*:*:* :)
__________________________________
Och, takie to romantyczne. Muszę wytrzeć nos. Wzruszyłam się.
:-)
Autor:
Inka


4 komentarze:
myślę, że dobrze zrobiłaś mała :*
choć wątpliwości są zawsze, huśtawka emocji i jak już na chwilkę udało Ci się uspokoić wewnętrznie, że jednak dobrze zrobiłaś, znów powracała myśl 'ale czy na pewno?'
a co do jego opisu :
'(...) i jest ktoś jeszcze..:*:*:* :) '
to nie pisze kto ani nie wyjawia imienia bo z jego podejściem do sprawy to szybko może się zmienić...;/
S.nie poddawaj się nigdy :*
pozdrawiam eM.
czesc, czytam Twojego bloga regularnie. Miałam podobną sytuację, tzn mam.. jesli chciałabyś pogadać to odezwij się violet1@onet.eu Ja bardzo chętnie popiszę:) Poza tym myślę, że warto się wspierać, pozdrawiam:)
hej ;)
Super, że sie starasz ! moim zdaniem nie ma co sie zastanawiac nad tym, o co moglo mu chodzic... definitywnie Pan K chyba jeszcze nie dojrzal, skoro zaraz po telefonie do Ciebie zmienia Swoj profil, a jest pewien ytego,ze na pewno na niego jeszcze wchodzisz ...;/
Poza tym Kochana czy bylby sens wracac do Siebie? chyba nie, skoro wyraznie Ci napisal, czy tam powiedzial, ze po rozstaniu z Toba nic nie czul, porownal Cie do ktorejs tam z lasek :( ciagle zylabys w niepewnosci kiedy sytuacja sie powtorzy! Mowil , ze Cie kocha, ze jestes tak jedyna bla bla bla , a tak po prostu z dnia na dzien potrafil z Ciebie zrezygnowac ;/ ? to nie byla milosc! jakies uczucie na pewno , ale czy milosC? zauroczenie?przyzwyczajenie? moze wygoda? moze bylas az tak dobra!
btw. zainstaluj sobie whoshere ;) na iphonie ;] hi hi moze w Twoich okolicach pojawi sie jakis Pan godny zaufania ;) wiem wiem nie lubisz rzeczy tego typu, ale zawsze to jakas zabawa, oderwanie sie od rzeczywistosci ;) w swoim czasie poznalam tam kilka ciekawych ludzi, z ktorymi po prostu pisalam, nic nie wiedzieli o mnie, a ja o nich.
Buzka
M.
Prześlij komentarz