Wiecie co ? Miałam tej nocy pewien sen...
Od rozstania śniły mi się tylko koszmary z nim w roli głównej. Kilka snów, w których na nowo doświadczałam odrzucenia, upokorzenia, niemocy. Straszne to były sny, tak na maxa realne. Mówią, że często sny są odzwierciedleniem naszego stanu psychicznego, czy silnych wrażeń, które akurat przeżywamy. No tak właśnie było w moim przypadku - ciągle ta sama scena, gdy on ze mną zrywa, a ja budzę się z płaczem. Po takiej nocy dzień zawsze był ciężki - zwykle wtedy nie wytrzymywałam i coś mu pisałam pod wpływem emocji.
Myślę sobie, że już pogodziłam się z jego odejściem. Od paru dni nie szarpię się, nie walczę z wiatrakami, zaakceptowałam swoją sytuację. Owszem, jest mi przykro kiedy widzę jak traktuje Dorotkę, ale to już inny smutek.
Dziś zaspałam, bo miałam piękny sen, z którego nie chciałam się wybudzić. Najlepszych snów nie da się opowiedzieć, tak też jest z moim. Wiem, że był tylko on i tylko ja - w uścisku całował mnie i patrzył z uwielbieniem. To było na tyle niezwykłe, że aż mam łzy w oczach jak to wspominam :) Było tak... hm.. metafizycznie? Nie do opisania. Bo bez fabuły, ale za to z milionem pozytywnych odczuć...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

W paru słowach


Kreatorka swojej przyszłości. Marzenia się urzeczywistniają. Obawy też.


"Jeśli czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć..."
Paulo Coelho


Obserwatorzy

Moja lista blogów