Co mi to daje, że kolejny dzień z rzędu zadręczam się ? Że słucham smutnych piosenek i płaczę. I rozmyślam. I wspominam. I piszę dołujące notatki. I wklejam smutne obrazki. Hm ? No co mi to daje ?! Kiedy ja pogrążam się w smutku, on cieszy się z życia, wychodzi wieczorami, spędza czas z dziewczyną, odczuwa motylki w brzuchu i tą fajną euforię... Więc kto z nas dwojga jest wygranym, a kto przegranym ? Ja już wiem... Dlatego, że szkoda mi siebie - biorę się w garść. Noworoczne postanowienie realizuję już od 2 dni - dzięki temu 'przedsięwzięciu' skupiam się wyłącznie na sobie, tylko o sobie myślę w tym momencie - NIE o nim. Bo cóż ja zrobiłam równo 2 miesiące od rozstania ? Zupełnie NIC. Tkwiłam w martwym punkcie, a te dni już przecież nie wrócą... Za miesiąc, gdy ktoś spyta mnie o to samo, wykrzyczę: "OSIĄGNĘŁAM SUKCES!". Bo ja wiem, że tak będzie, kolejnej porażki nie zniosłabym. I wtedy okaże się kto jest przegranym, a kto wygranym...Zaczynam otrząsać się z ostatnich wydarzeń. Ten rok będzie mój :)


1 komentarze:
Hej ;) Widzisz, są dni kiedy czujemy sie zle, oszukane, zalamane, po prostu slabe, ale najwazniejsze jest, aby szybko sie z tego otrzasnac, zdac sobie sprawe, ze teraz czas nalezy do Ciebie, powtarzam sie, wiem! ale taka jest prawda, nie mozesz sie zalamywac, nie musisz tez udawac,ze jest dobrze, wystarczy sie troszeczke postarac, nawet moze pomodlic, o lepsze jutro... w kazdym razie odpocznij bawiąc sie :)
Prześlij komentarz