2 dni temu mój kolega z klasy popełnił samobójstwo. Do tej pory, gdy o tym pomyślę mam ciarki na policzkach, ramionach, na całym ciele. Pierwsza osoba z rocznika '86, którą znałam - odeszła z tego świata. Nikt nie wie co nim kierowało i już się nie dowie... Na chwilę wszystko przestaje istnieć, nachodzi nas refleksja, jak kruche jest to życie, jak łatwo ugasić płomień, jak bez wysiłku zamknąć księgę, dopisując "Koniec". Czyjeś losy przechodzą już do historii, nic nowego z jego udziałem nie wydarzy się, a każde zdanie o nim będzie miało czas przeszły. Dla niego NIE MA już jutra!!
I tak sobie pomyślałam... nie mogę nienawidzić mojego byłego faceta, nie mogę mu źle życzyć... Nie wiemy co czeka nas jutro. Gdyby tak kiedyś jego niespodziewanie zabrakło - nie mogłabym sobie wybaczyć tej sterty negatywnych myśli. W znacznej części odbieramy świat iluzji, pozorów. Człowiek, który wydaje się na prawdę szczęśliwy, czasem największy dramat przeżywa w sercu.
Autor:
Inka


0 komentarze:
Prześlij komentarz