Dziś 1 luty. Dokładnie rok temu w niedzielny, zimny wieczór szliśmy pierwszy raz do kościoła we dwoje. Nie zaprosił mnie na pizze, na którą pewnie nie miałabym ochoty przez ściśnięty żołądek, ani na piwo, którego nie pijam. "Zaprosił" mnie na mszę. Jak się później okazało - nie byłam jego pierwszą towarzyszką podczas tej niedzielnej ceremonii. A ja wtedy myślałam: "Przed ołtarzem się zaczęło, przed ołtarzem się skończy":) Ha ha !
Wczorajsza niedziela za bardzo przypominałaby mi zeszłoroczne wydarzenia, zatem postanowiłam iść na wieczorną mszę w sobotę. Tak by nie kusić losu, by nie odkopywać wspomnień. Jestem z siebie dumna, bo tym samym zrezygnowałam ze stworzenia 'okazji'. Wczoraj Krzysiek był cały dzień na gg, a między 17:40 - 19:20 zniknął. Musiał być wtedy na mszy. Dobrze, że zrobiłam ten unik. Gdybym chciała, mogłabym zaaranżować przypadkowe spotkanie idąc wtedy do kościoła. Gdybym chciała!
Najtrudniejszy dzień dopiero przede mną. Walentynki. Początek naszego chodzenia to po pierwsze, a po drugie - Święto Zakochanych. Tak bardzo cieszyłam się, że mam kogoś. Kiedy tańczyliśmy na parkiecie, Krzyś czasem rozglądał się na wszystkie strony i mówił: "Popatrz na te samotne dziewczyny po prawej, ale Ci zazdroszczą." Uśmiechałam się, nie widząc jeszcze wtedy jego próżności. Nigdy nie wpadł na to, że może jemu jacyś faceci zazdroszczą. Ech...
Strasznie ciężko i opornie mi się dziś pisze.
Chciałabym podziękować garstce czytelników mojego bloga. Jesteście wprawdzie niewidoczni, choć od czasu do czasu dajecie o sobie znać, komentując. Dziękuję Wam, bo gdyby nie Wy, pewnie nie pisałabym nowych notatek, tylko przestawiłabym się na wycie do księżyca, na jedno by wyszło :)
Maksymalnie się męczę przy tym wpisie.
Postanowiłam więc oderwać się i sprawdzić swój biorytm. Nie jestem zdziwiona.
Fizyczny: +40%
Emocjonalny: - 78%
Intelektualny: -100%
Bingo. Zawsze mi się sprawdza.
btw. przeżyłam 8 704 dni. Zdaje mi się, że mało :)
Czyli 12 533 820 minut. To już sporawo :)
A to daje 752 029 200 sekund. O matko jaka jestem stara! :):):)
Autor:
Inka


2 komentarze:
Inka, 'czas leczy rany' Ja ze swoim się rozstałam w sierpniu, we wrześniu jeszcze się 'kolegowaliśmy' (czyt. spotykanie z nadzieją na powrót), a po tym nagle się skończyło bo to nie miało sensu, powr0ty nie miały sensu (wolę jednak opisać swoją historię na maila jak napiszesz to Ci odp :P). Odwiedzam Twojego bloga codziennie :) Dobrze mi się Ciebie czyta, tzn ja w ogóle lubię czytać pamiętniki, blogi itp, a zwłaszcza gdy widzę, że ktoś przezywa coś podobnego co ja (no ja wiem, on Ciebie zostawił, u mnie było odwrotnie jednak hm..on mnie zostawił poniekąd swoim zachowaniem, ja po prostu powiedziałam, że to koniec, ale naprawdę nie chcę tu opisywac wszystkiego, bo inni czytający mogą pytać, a mnie ciężko się wraca do tego). Zaczęłam od cytatu ze czas leczy rany, otóż uwierz mi, że tak jest. Z perspektywy czasu widzę, że mi przechodzi. Ja po prostu mam do niego żal, nawet gdy z nim rozmawiam (czasem się odzywa) to płaczę jak głupia później, ale następnie przechodzi mi i widzę, że dobrze się stało. Lepiej teraz w mlodym wieku coś od nowa zbudować niż marnować sobie zycie. Myslę, że i Ty będziesz kiedyś też szczęśliwa z tego, że tak się stało, bo najwidoczniej nie jesteście dla siebie. Jesteś zbyt fajna na takiego drania.
PS.Nie wyj do księżyca ;) pozdrawiam Cię
violet1@onet.eu
Pisalam ci chyba ost komentarz..ale napisze go znowu bo normalnie az mnie sciska jak czytam jaki ten ten Twoj K byl dupkiem! Jest egoistycznym narcyzem! ale ty zakochana tego nie dostrzegalas!jak mogl powiedziec zebys spojrzala na te samotne dziewczyny ze pewnie ci zazdroszcza!aaaaaaaaaaa!!! normalnie szok!! powinien powiedziec "spojrz na tych samotnych facetow,pewnie zazdroszcza mi takiej dziewczyny" kawal gnoja z niego.. mysle ze bylas dla niego kolejna ktora go dowartosciowala..i wiesz co? naparwde szkoda ze to nie Ty pierwsza znim zerwalas..jestem pewna ze zabolaloby go gdyby sie zobaczyl znowym..nie dlatego ze by chcial wracac ale dlatego ze juz zanim nie wzdychasz...amoze pokaz sie z jakims kolega z kims kogo on nie zna.. zeby zobaczyl ze masz go gdzies i ze zyjesz szczesliwa..Według mnie on nie jest wart czegokolwiek..a napewno nie uczuc wrazliwej dziewczyny..ktora go pokochala.. milosc czesto przeslania nam oczy i nie dostrzegamy wad..czasem nawet je widzimy i mimo wszystko kochamy bezwarunkowo niestety.. ja wierze ze spotkasz w koncy kogos wartosciowego i jak juz pisalam wczesniej swojego bloga tzn wpisy o K bedziesz czytala placzac ze smiechu..wiem ze cie boli jeszcze..pomysl sobie jak mogl powiedziec ze nie podobasz mu sie tak bardzo..a kiedy z toba byl to co? oczu nie mial? wdl mnie to wielka bzdura. zranil cie i nawet sie tym nie przejal co czuc mozesz.. chcialabym naprawde zebys mu dokopala.. a moze pusc plotke ze byl beznajdziejny w lozku;P napewno go zakluje:) powodzenia.
Prześlij komentarz