Nie ukrywam, ostatnie dwa, trzy dni należą do pozytywnych, bo "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Krzyś zmienił preferencje i przesiaduje teraz w nowo otwartej knajpce przy basenie. Dobrze, bo gdziekolwiek teraz jadę, to nie mijam już jego samochodu zaparkowanego pod pubem lub pizzerią. Nie wbijam sobie klina, że kiedy ja organizuję wyprawę do supermarketu, on siedzi z dziewczyną przy pizzy. Jest mi dzięki temu dużo łatwiej. Na nk też niewiele się u niego dzieje, nie obnosi się z nowymi pinezkami ani wyznaniami miłości. Albo jej w chwili obecnej nie posiada, albo chroni związek przed światem niczym Brangelina. Stawiam na to drugie. Pewnie wyciągnął wnioski po poprzednich porażkach, do tego dochodzi strach, że ja wszystko zniszczę (pamiętacie, że za kłótnię z Dorotką obwiniał mnie, bo aż jego siostra pisała z zapytaniem, czy czegoś jej nie nagadałam). Oczywiście ja w tym nie miałam swojego udziału. Tak więc na tej podstawie stwierdzam, że jego nowy związek będzie teraz ściśle tajny. A może to wcale nie nowy, tylko stary związek z Monisią, której niedawno wystawił komentarz. Wzięło mnie na spekulacje, choć w zasadzie nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie mam zbyt wiele dowodów, informacji, śladów ;) zatem nie zabieram się za szczegółowe analizy, łączenie faktów i rekonstrukcję zdarzeń. W efekcie jakoś się zbieram i dochodzę do siebie :) Kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy zastanawiałam się, co by było, gdyby chciał wrócić. Odpowiedź jest jednoznaczna: zdecydowane NIE. Zatem staram się wyjść z obecnego stanu, w którym jestem w jakiś tam sposób nastawiona na tryb oczekiwania, nadziei, że napisze, że się odezwie na nk, zadzwoni, whatever. Po co ? Skoro jestem pewna, że nie chcę jego powrotu ? Uzmysłowiłam sobie to i temu też jest mi łatwiej.
W ogóle to już czuję wiosnę w powietrzu, jestem gotowa na nową miłość, chcę być na prawdę szczęśliwa, zamiast żyć w jakiejś iluzji i kochać nie kogoś, a swoje wyidealizowane wyobrażenie o kimś. Do tego nie dam się zdołować wizją staropanieństwa, w końcu nie jedno przecież może się jeszcze wydarzyć :)
Ps. Ula, odezwę się :)
Autor:
Inka


0 komentarze:
Prześlij komentarz