
Pierwsza "Zołza", którą kojarzę, to ta potężna kobieta z popularnego kiedyś w TVNie "Big Brothera". Nawet nie pamiętam jej z imienia i nazwiska, wiem, że miała taki pseudonim. Była twardą babką, pozbawioną kobiecości. Przez kolejne lata z nią właśnie kojarzyłam to pojęcie. W połowie listopada zaczęłam przesiadywać na kafeterii. Szukałam odpowiedzi na pytanie "co ze mną nie tak". I wtedy pewna czytelniczka mojego bloga :) podesłała mi ebooka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Oto nadeszła odpowiedź, BOLESNA prawda! W związku z mężczyzną byłam po prostu za dobra, pokazywałam jak bardzo mi zależy i że życie straciłoby sens, gdyby on odszedł. Nie przeczytałam książki w całości, nie wytrzymałabym tego nerwowo :D. Bo schemat w niej ujęty obserwuję od wielu lat, przyglądając się swoim związkom i związkom przyjaciół. Zwykle jest tak, że jednej osobie zależy bardziej. To ona częściej skłonna jest do kompromisów, łagodzi konflikty, wyciąga rękę do zgody, nawet gdy wina leży po drugiej stronie. Sama wyciągając nauki ze swoich doświadczeń, doszłam do wniosku, że idealny związek to taki, w którym obie osoby darzą się taką samą dawką uczucia. Żadna ze stron nie daje więcej, żadna nie daje mniej. We wszystkim najlepsza jest przecież RÓWNOWAGA. I wtedy taki związek można brać za wzorcowy. Ileż jest par w średnim lub podeszłym wieku, które spacerując trzymają się za dłonie, patrzą na siebie z iskierką w oku. To właśnie Ci szczęśliwcy.
"Miłość jest jak cień człowieka, kiedy ją gonisz - ucieka, kiedy uciekasz - to goni."
To charakterystyka niedopasowanego związku. Tak jak mojego z K. Goniłam tą miłość, a nie dostając tyle ile bym chciała, czułam rozczarowanie i żal. Jego z kolei zalewała fala mojej miłości i czuł się zniewolony. Porażka. Dopiero teraz to widzę.
Ale jakie z tego wnioski? To znaczy, że mam się bronić przed zaangażowaniem, hamować, ukrywać swoje uczucia, by czasem zbytnio się nie otworzyć i pokazać facetowi ile dla mnie znaczy ? Mam nie być sobą ? Ależ skąd! Prawdziwa miłość obnaża nas ze wszystkiego, nie można nią manipulować! Nie zamierzam szczędzić przyszłemu partnerowi ani troski, ani zainteresowania, ani miłości! Czy nie powinno się podchodzić do każdego związku jak do tego pierwszego, czystego? Kiedyś powiedziałam, że już nigdy nie będę taka dobra dla faceta. Ktoś powiedział mi wtedy: Jeśli gdzieś tam czeka Twoja druga połówka, dlaczego chcesz się na niej zemścić za te pseudo-związki? Jedyne co muszę wbić sobie do swojego łebka po lekturze ebooka: NIE TRACIĆ SIEBIE! Nie zapominać o własnych przyjemnościach! Muszę się przyznać, że zawsze wszystko tak organizowałam, by znalazł się czas dla niego. A on? Wszystko było ważniejsze, absurdalna 'robota' przy domu, wielogodzinne wypady na ryby, na końcu ja - jeśli starczyło czasu. Kiedy jednak ja miałam jakiś plan, on akurat wtedy bardzo chciał się spotkać, więc swoje sprawy załatwiałam z wywieszonym jeżykiem. Nie mógł przecież długo na mnie czekać. Oj głupia ja...
Autor:
Inka


0 komentarze:
Prześlij komentarz