
Okropnie wiele wydarzyło się w ostatnich dniach. Można powiedzieć, że odbiłam się od dna i teraz może być już tylko lepiej. Zrozumiałam nawet, że K. nie jest żadną wyrocznią, że nie ma prawa mnie oceniać. A jeśli już tak bardzo chce, to nie może mi tym zrujnować życia. Nie mogę uznawać jego słów za święte... Co z tego, że powie mi: "Ona jest 100x ładniejsza od Ciebie"? Nie muszę podobać się jemu tak bardzo jak ona. Mi wystarczy, że spodobam się jednemu, wspaniałemu człowiekowi i o to się modlę... A jakoś kto ją widział, to twierdził, że do pięt mi nie dorasta... Ale o gustach nie dyskutujemy :) Póki co, aniołek pomaga mi ugasić miłość do K. i wyleczyć z zazdrości, nienawiści. Jeszcze w Wigilię życzyłam mu jak najgorzej, dziś mówię "Powodzenia". Pracuję nad sobą każdego dnia, wiele godzin zajmuje mi rozmyślanie, ale widać efekty. Zawsze będę powtarzać, że czas leczy rany, a co nas nie zabije, to nas cholernie wzmocni! I może przez 2 miesiące byłam najnieszczęśliwszą osobą pod słońcem, dziś, kiedy patrzę na to wszystko z większym dystansem, myślę sobie: "Nie stało się nic tragicznego." Bo bólu się nie pamięta. Co będzie dalej ? Czy nie wrócą wspomnienia, czy nie nasili się samotność, czy nie pojawi się rozgoryczenie lub zazdrość gdy zobaczę go z inną? Nie wiem. Nie zastanawiam się nad tym. Zupełnie nie chcę o tym myśleć, bo zwykle moje negatywne myśli szybko się materializują. No i nie potrafię sobie wyobrazić kolejnego związku. Pewnie dlatego, że teraz kieruję się rozumem, ale gdy spotkam kogoś, to do głosu dopuszczę ukochane serce.
Cieszę się, że powoli odzyskuję dawną pewność siebie. W dużej mierze to zasługa otaczających mnie przyjaciół, którzy znosili moje lamenty, wspierając mnie niestrudzenie.
Nadchodzi nowy rok, trzeba zostawić za sobą przeszłość...Zacząć chodzić na basen, a na wiosnę siadać na rower :):)
Autor:
Inka


1 komentarze:
witaj,
ciesze sie, ze wciaz tu jestes... i z kazdym nowym postem widze nowe nadzieje, usmiech w tym co piszesz sprawia,ze czyta sie wszystko znacznie latwiej, przyjemniej...
Oj wiele razy musialam patrzec na kogo zostałam "wymieniona" z biegiem czasu, cieszylam sie... doszukiwalam sie jedynie tego, co stracilam... czego przy nim nie zrobilam... a moglam... w kazdym razie zawsze i moze zbyt pewna tego, przekonana jestem, ze bylam wygrana na loterii, a moj ex nie sprostal wyzwaniu, poddal sie, byl slaby... a więc jak bardzo zycie jest nieprzewidywalne i zaskakujące dla ludzi, czy on jemu sprosta? NIE... bo ja bylam tylko jedna bilionowa cząstką zycia, a mi nie sprostal... a wiec ciszmy sie, ze jestesmy w stanie same sobie radzic i poki co, starajmy sie nie zbudowac w okol nas muru, który bedzie przeszkodą dla tego, ktory bedzie nas wart...
Moja droga, mialam bloga wiele razy... konczyl sie na pierwszym poscie... czytajac Twojego bloga, postanowailam, ze sprobuje raz jeszcze... a wiec w wolnych chwilach zapraszam... strasznie nudne moze byc to co na razie pisze, ale nie wiem jak do tego właściwie podejsc, kiedy chce napisac o czym mysle, zaczynam miec burze mysli, staram sie to jakos zapisac, ale niestety widze tam bałagan...
http://pringleess.blogspot.com/
M.
Prześlij komentarz