Nie ma co rozmyślać. Są ludzie, którzy konsekwentnie idą drogą cierpiętników-męczenników. Potrzebują jak powietrza zdrad, kłamstw, kłótni. Skoro po związku z dziewczyną, która serwowała mu takie wrażenia, on cierpiał, a po związku ze mną podobno nie - to ok. Widać, to właśnie jego ścieżka. Jedyna dobra wiadomość, to taka, że podobno wyjeżdża po nowym roku. Cieszę się niezmiernie. Może oznacza to, że poznał kobietę dla której chce się poświęcić, wybudować Sasankę i założyć rodzinę. Trudno. Ja to już też przerabiałam. I cokolwiek to oznacza - niech spada. Przynajmniej nie będę się stresować, że go spotkam na mieście za rękę z inną. I co raz bardziej, zamiast zazdrościć to współczuję tej "innej". Wkręca sobie facet takie śruby, że głowa mała... ciężko z nim wytrzymać. Szkoda gadać.

4 komentarze:

Anonimowy pisze... 3 grudnia 2009 23:39  

nie współczuj, nie musisz naprawde...

A czemu by nie ?

Anonimowy pisze... 4 grudnia 2009 16:27  

hej mała, dobrze że już coraz lepiej.Napisz do mnie :) Wazka:)

Anonimowy pisze... 5 grudnia 2009 22:09  

hheehehehe

Prześlij komentarz

W paru słowach


Kreatorka swojej przyszłości. Marzenia się urzeczywistniają. Obawy też.


"Jeśli czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć..."
Paulo Coelho


Obserwatorzy

Moja lista blogów