Trafiony, zatopiony. Wczoraj wieczorem ułożyłam się wygodnie na kanapie, wciskając pod głowę dwie puchate poduszki. Wzięłam do ręki gazetę i zaczęłam czytać artykuł, którego tytuł zachęcił mnie do lektury bardzo mocno.

Wróżka 06/2010 - "Dobra samotność":

"(...)Czy tylko z kimś możesz istnieć?
Mamy problem ze swoją odrębnością – uważa psycholog i psychoterapeuta Paweł Droździak. – O tym, że nie jesteśmy „częścią” swojej matki, dowiadujemy się jako dwu-, trzyletnie dziecko, nie wszyscy jednak ten etap w rozwoju przechodzimy bez konfliktu wewnętrznego. Niektórzy ludzie, niestety, do końca życia nie nauczą się żyć jako odrębne jednostki. I będą przechodzić od relacji do relacji – na przykład „odklejamy się” od matki, gdy znajdziemy partnera. A później rozstajemy się z jednym partnerem tylko wtedy, gdy znajdziemy następnego. Byle tylko nawet przez chwilę nie być samemu. Zawsze tkwimy w jakimś związku. W jakiejś symbiozie – jeśli nie z partnerem, to z rodzicem, z dzieckiem – nawet dorosłym. Ta organiczna potrzeba bycia wypełnionym przez kogoś wynika z poczucia pustki, z poczucia bycia niekompletnym. Szukamy swojej drugiej połówki, jakbyśmy sami nie byli wystarczająco pełni. Dla kogoś przekonanego, że tylko poprzez związek z kimś jest... kimś, samotność to najgorsza rzecza, jaka się może wydarzyć. To pustka bez dna, osamotnienie bez granic – trzeba jak najszybciej ją kimś wypełnić.
(...)
Popłacz, zrozum, idź dalej
Po rozwodzie czy traumatycznym rozstaniu rozpaczliwie szukamy bliskości, podczas gdy terapeuci i psychologowie radzą, by pobyć rok, może nawet dwa lata samemu. Wpadając od razu z jednych ramion w kolejne, nie przeżywszy straty, jesteśmy jeszcze bardziej narażeni na kolejne zranienia. To dość powszechne zjawisko, że chcemy zastosować metodę klin klinem i leczymy rozstanie drugą osobą. Łatwo w to wejść, bo ratujemy w ten sposób poczucie własnej wartości: „ktoś mnie jednak chce”, „ja jestem ok”. Ale trzeba uważać, bo wszystko, czego nie udało się rozwiązać w poprzednim związku, przeniesie się na kolejny. I nasz partner zbierze wszystkie cięgi za poprzedniego.
Dobrze więc pobyć samemu, zanim znów postanowimy być z kimś. Po co?
• By się dowiedzieć, „kim jestem”. Bez drugiej osoby, sama ze sobą.
• By pogodzić się ze stratą.

•By popłakać, nie zwracając uwagi na wszystkich, którzy mówią, że mamy być silni i wziąć się w garść. Nieprzeżyty ból rozstania wróci, nawet po 15 czy 20 latach. W kolejnym związku czy małżeństwie. Z innym partnerem.

(...)
Tomasz Sobierajski, socjolog mówi: – Moje wszelkie rozważania na temat samotności mógłbym zacząć od bardzo mądrych słów Remarque’a, który powiedział kiedyś, że „samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa”. Do samotności, a raczej do tego, żeby pobyć samemu, trzeba dorosnąć. Umiejętność bycia samemu jest wyznacznikiem dojrzałości. Jeśli boisz się samotności, jeśli przeraża cię pusty dom, cisza, spędzenie czasu sam na sam ze sobą – to znaczy, że nie jesteś dojrzały. Kiedy tak odbierasz samotność, to każdy związek z innymi ludźmi, w który wejdziesz, nie będzie dojrzałą relacją, będzie egotycznym zagłuszaniem twojej samotności. Być samemu nie jest łatwo, jak pisał Carroll, samotność nie bierze jeńców – albo zabija, albo puszcza wolno. Jeśli jej nie oswoimy, to nas kiedyś zabije, a jeśli nauczymy się z nią żyć i z niej korzystać, to będziemy mieli w sobie wolność, jakiej nie da nam nikt.
Jesteś szczęśliwą wyspą...

Nie musisz być z kimś, by żyć – mówi psycholog Paweł Droździak. Nie jesteś połówką jabłka ani częścią wyspy – jesteś jej całością. Możesz kogoś zaprosić, by szedł razem z tobą, ale tak naprawdę życie spędzacie oddzielnie. Choć miło w tej drodze mieć towarzysza… "

Niedługo po rozstaniu, kiedy widziałam swojego ex z inną dziewczyną, trochę zazdrościłam mu, że ma kogoś, a ja wciąż nie. Kiedy w bardzo krótkim odstępie czasowym widywałam go z wieloma nowymi dziewczynami domyśliłam się, że nie potrafi żyć w pojedynkę. Nawet praktycznie nazajutrz po zakończeniu naszego 9-miesięcznego związku zaczął adorować jakąś laskę za pośrednictwem nk. Pewnie podobnie było z kolejnymi, skoro tak szybko zmieniał dziewczyny. Tak się normalny człowiek nie zachowuje. Widać, nie myliłam się w stwierdzeniach, że jest jeszcze niedojrzałym, nieodpowiedzialnym dzieciakiem o zachwianej równowadze psychicznej :) A ja ? Dawno już odbiłam się od dna i przestałam sobie wmawiać jaka to jestem beznadziejna. Znowu w moim życiu zagościła harmonia! Jestem gotowa na związek,ale bynajmniej nie w celu leczenia złamanego serca czy poczucia samotności...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

W paru słowach


Kreatorka swojej przyszłości. Marzenia się urzeczywistniają. Obawy też.


"Jeśli czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć..."
Paulo Coelho


Obserwatorzy

Moja lista blogów