Wieczorny seans filmowy.
Na wakacjach przestawiłam się ze spaniem - zasypiam późno, a rano mam problemy ze wstawaniem :) Jako, że z nadejściem lata skończyły się wszelkie moje ulubione seriale, przestałam ograniczać się do oglądania tylko jedynki, dwójki, tvn-u i foxlife'a. Zatem Canal + i HBO doczekały się mojej uwagi. Gatunki takie jak horror, thriller i sensacyjny od razu są przeze mnie odrzucane. Najbardziej lubuję się w lekkich, amerykańskich komediach. Kilka minut przed 22 ułożyłam się wygodnie w łóżeczku i zaczęłam sterować pilotem. Niebawem miał zacząć się obiecujący film, więc zaprzestałam szukania i cierpliwie czekałam na litery początkowe. "Gra dla dwojga" była swego rodzaju przewodnikiem po relacjach damsko-męskich.
Główna bohaterka, a zarazem narratorka doskonale znała psychikę mężczyzny, dzięki czemu wiodła szczęśliwe życie u boku wspaniałego partnera, często też służyła radą, gdy któraś z jej przyjaciółek cierpiała przez faceta. Opracowała nawet sposób na to, by po rozstaniu szybko odzyskać serce ukochanego wraz z... pierścionkiem zaręczynowym :) Metoda okazywała się niezawodna, do czasu. Pewnego dnia to właśnie główna bohaterka spotkała swojego faceta w towarzystwie swojej rywalki. Rozstali się, a ta dzień po dniu opisywała jak trzeba się zachowywać, by faceta odzyskać. Zaciekawiło mnie to bardzo, bo zaczęłam porównywać swoje zachowania do jej, no i niestety były one często inne. I tak np. pierwszego, drugiego dnia nie pisać, nie dzwonić, nie odbierać telefonów. Ja się złamałam nie raz :) Czwartego dnia wystroić się i zanieść mu jego rzeczy. Itp. itd.
Oczywiście było to fajnie ujęte w fabule, nie takie 'suche' jak ja tu opisuję. W każdym bądź razie oglądając film, zaczęłam analizować wszystko na nowo i znów przez chwilę myśleć o K. A już tyle czasu minęło! Troszkę się zasmuciłam, że gdybym inaczej to rozegrała... mogłoby być inaczej, ale nim film się skończył, zmieniłam zdanie.
Wieczór, dziesiąty dzień metody, wg której facet miał wrócić i czekać pod drzwiami bohaterki. Nie czekał. Załamana Shante poszła na drinka do baru, gdzie spotkała jego. Zapytała: "Czy żeby odzyskać serce mężczyzny wystarczy kilka prostych zasad?" Odpowiedział "Nie." i odwrócił się. Po chwili zastanowienia powiedział "Chyba, że ten mężczyzna ją bardzo kocha" i objął dziewczynę czule :).
Kurde! Co za morał! Dałam się wciągnąć w jakiś szablon zachowań, chciałam nauczyć się pewnych reakcji, które doprowadzają do celu, zapominając, że jeśli dwoje ludzi się kocha, to nie ma takiej siły, która przeszkodziłaby w ich wspólnym życiu. Stukam się w głowę od tego czasu za tą moją naiwność, za to moje zapomnienie... Bo przecież ta złota zasada nigdy się nie zmienia. Nie da się manipulować uczuciami, nie da się tego zrobić trwale. Szkoda mi tego czasu, w którym łudziłam się i liczyłam, że K. przyjdzie z przysłowiową różą w zębach. Jeśli by mnie kochał, nie chciałby odejść. Jeśli nie czuł nic do mnie, to po co mi taki mężczyzna ? Nie ma o czym mówić, jego temat jest definitywnie zamknięty.

Co teraz?
Oj na prawdę, skończyły się czasy gonienia za facetami. Nie chcę już związku opartego na przepychankach i walce o przewagę emocjonalną nad partnerem, okazywania kto jest twardszy, komu bardziej zwisa. Chcę związku, w którym odpocznę. Chcę ramion, w których skryję się przed światem. Chcę poczucia, że nawet podczas jesiennych przeziębień, usmarkana po kolana, będę podobać się swojemu mężczyźnie, hahah! :):) Nie chcę rywalizacji, chcę współpracy. Nie chcę chodzenia własnymi ścieżkami, chcę iść wspólną drogą w tym samym kierunku, z Nim. Jestem gotowa na miłość i zasługuję na nią.


Z horoskopu anielskiego (mój ulubiony "doradca" nie mający nic wspólnego z pseudo-wróżbami):

"Zaczyna się nowy okres w twoim życiu. Będziesz więc potrzebować nowych marzeń i nowych celów. W natłoku różnych ważnych i nieważnych spraw poświęć trochę czasu, aby usiąść przy kawie czy herbacie i zastanowić się czego oczekujesz od życia w najbliższym czasie.

Jakie są twoje nowe cele? Zwróć uwagę na te rzeczy, które już w życiu udało Ci się zrealizować. Nawet jeśli ego Ci podpowiada, że to niewiele, wiedz, że to naprawdę sporo. A możesz osiągnąć jeszcze dużo więcej."

Kurde, tak dokładnie czuję się ostatnimi czasy (a horoskop przeczytałam dziś, więc nie ma mowy o sile sugestii). Czuję w powietrzu zapach zmian, czuję, że zaczyna się nowy etap, kolejny rozdział i wiem, że mam na niego wpływ. Kilkakrotnie też analizowałam swoje sukcesy w realizacji marzeń i celów - moje ego do skromnych nie należy i bez wyrzutów sumienia uznałam, że osiągnięcia w tej dziedzinie mam spore :) Marzenia się spełniają. Wiem to, choć czasem zapominam się i tracę wiarę, że osiągnę wymarzony cel. I niech mi nikt nie mówi, że bujam w obłokach :)
Na chwilę obecną marzę, by spełnił się dzisiejszy sen :) Gdy go wspominam, rozpływam się jak masełko na rozgrzanej patelni ;) Otóż śnił mi się cudowny mężczyzna, a szczęście, które towarzyszyło mi gdy byłam u jego boku jest nie do opisania. Obudziłam się w niesamowicie dobrym nastroju, a wspomnienie owego nieznajomego w ciągu dnia, powodowało swego rodzaju rozanielenie i uczucie błogości :)

Dziś zaczynają się dla wielu wakacje. Ja już wakacji nie mam, za to urlop owszem :) Mój już dobiegł końca - tydzień na Majorce pozwolił zregenerować siły i naładować akumulatory.

Ostatnio pisałam, że kończę z nienaturalnym dla mnie stanem ducha i wracam do siebie - odczuwania permanentnego, chronicznego szczęścia. Z ulgą ogłaszam, że dziś doszłam do fajnych wniosków. 7 miesięcy opartych na rozpaczaniu, wspominaniu, analizowaniu, zło-życzeniu i zazdrości umknęło mi przez palce, nie wiem kiedy. Natomiast 3 tygodnie harmonii, spokoju duszy, wiary, nadziei i miłości do siebie oraz otoczenia, dały wrażenie, iż czuję, że żyję ! Zatem najważniejsze, by wkroczyć na właściwe tory, nie dać się lękowi i myśleć pozytywnie. K. napisał na nk w 'o sobie', że lubi pokonywać co raz to trudniejsze bariery w życiu. Ja nie znoszę. Zamiast skupiać się na ich pokonywaniu, wolę pracować nad tym, by ich nie było! Nie potrzebuje udowadniać sobie ani innym, że jestem silna, niezniszczalna, boska, sprytna, cwana, ambitna. Zatem pokonywanie barier (hobby pana K.) moją pasją nie jest bynajmniej.

Lada dzień będę miała taki sprzęt foto że u-u-u :) Zaczną się wojaże i trzaskanie fotek :) Tylko dajcie mi słońce... Tak tęsknię za ładną pogodą... Już połowa roku, a Matka Natura nas nie rozpieszcza. Jeszcze niech się zsypie śnieg w październiku i będzie cudownie!

Jak fajnie, znowu wpadłam w rytm imprezowy :) Tak po za tym nie wiem co pisać, wydarzyło się sporo różnych rzeczy, incydentów, sytuacji, które ciężko ogarnąć mi po dość sporej przerwie. Może uda mi się wpaść na nowo w rytm pisania, jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno jak się zakocham :)

W paru słowach


Kreatorka swojej przyszłości. Marzenia się urzeczywistniają. Obawy też.


"Jeśli czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć..."
Paulo Coelho


Obserwatorzy

Moja lista blogów